PLURIX - sidła fiskusa
Prolog (przed świtem)
Ministerium Finansów, jak Szczurek uciekający z tonącego okrętu, szykuje coraz to efektowniejsze niespodzianki: sidła na oszustów. Wszystko oczywiście kręci się wokół VAT (bo na inne podatki resort zdaje się połozył lagę). Cała filozofia VAT polega na odliczaniu przez sprzedawcę podatku, jaki zapłacił za swoje zakupy od VAT należnego ze swojej sprzedaży (i wpłacaniu do budżetu tylko różnicy). Finalnie, jeżeli nabywcą jest konsument (a nie przedsiębiorca), to już niczego nie odlicza i płaci cały ten VAT. Widać jednak, że ta filozofia się nie sprawdza i powstają coraz to nowe odstępstwa i modyfikacje. Niestety, ani "odwrotne obciążenie" ani wcześniejsze kampanie nie doprowadziły do zaniku oszustw karuzelowych (polegających - w skrócie - na zakładaniu firm-krzaków, które znikają nie odprowadzając VAT do urzędu skarbowego; i to można robić z każdym rodzajem towaru, a "karuzela" czyli wywóz, najczęściej fikcyjny, towaru za granicę ułatwia tyko powtarzanie takiego przekrętu: w przeciwnym razie trzebaby znaleźć ODBIORCÓW w kraju na ten towar i zapłacić za jego zakup od prawdziwego dostawcy - ale nie jest to niemożliwe). Odwrotne obciążenie (to nabywca ma naliczyć sobie VAT i zamiast zapłacić go sprzedawcy - doliczyć do podatku od swojej sprzedaży i wpłacić do skarbowego) też nie rozwiązuje problemu "znikającego podatnika": jeżeli nabywca zniknie po zakupie, to nie wpłaci żadnego "odwrotnego obciążenia"; a sprzedawca? Dostawca sprzedaje bez VAT, tak samo, jak przy wywozie za granicę (więc dostaje zwrot VAT): no karuzela wypisz-wymaluj, nawet bez konieczności wywozu za granicę ! Cóż zatem wymyśłiły beamtry we warszawce teraz?
Pomysły są dwa (jeden gorszy od drugiego): pierwszym jest centralny rejestr faktur: elektroniczna baza danych prowadzona przez fiskusa, do której każdy przedsiębiorca miałby wysyłać wszystkie faktury. Brak dalszych szczegółów, ale już włos jeży się na głowie: w jakim terminie - raz na miesiąc? codziennie? jakie faktury - krajowe? eksportowe? wewnętrzne i paragony też? (jasne, że tak: bo używa się słowa: "transakcje"). Jak na razie komputery i kasy fiskalne wciska się przymusowo coraz to szerszym kręgom podatników (w ślad za niesławnym Płatnikiem - elektroniczne deklaracje roczne CIT-8, PIT-11, PIT-4R, ale i miesięczne CIT-ST); czy babcia klozetowa będzie musiała wkrótce wysyłać codziennie informację o utargu prosto ze szaletu do ministerstwa? To po to podnosi się szum o "mobilnym internecie"? Ale do adremu: żeby cokolwiek można było "automatycznie analizowac", to nie wystarczą faktury sprzedaży - muszą też spływac od nabywców faktury zakupu. Jak na razie coś takiego funkcjonuje w obrocie transgranicznym (ale na mniejszą skalę): te deklaracje VAT-UE w których podaje się NIP (europejski: VAT-UE) kontrahenta i samą sumę zakupów i sprzedaży w danym miesiącu (kwartale). A tu mają być indywidualne faktury ! Wszystkie... Stopniowo coraz bardziej zbliżamy się do wycofanego podatku obrotowego: firmy między sobą handlują po prostu bez podatku (archaiczny zwrot: "zakupy na cele pozarynkowe "), dopiero przy sprzedaży dla konsumentów, na rynek, ostatni w łańcuchu nalicza i odprowadza podatek (czasami wcale duzy: np. na plastykowe buty wynosił 40%; jak się wszyscy plastykowi milionerzy cieszyli: im wyższy podatek - tym więcej zostawało w kieszeni przy pędzlowaniu bez rachunku. A na zabawki plastykowe było tylko 6%).
Jaki jest drugi kolejny pomysł ministeriantów? Podzielone płatności: nabywca płaciłby kwote netto - jak dotychczas - sprzedawcy. A VAT? VAT wpłacałby bezpośrednio do... urzędu skarbowego. To już zupełne zerwanie z jakimkolwiek podobieństwem: ani to podatek VAT, ani obrotowy. Sławetna "dyrektywa VAT" EURobrukselki nie przewiduje w ogóle takich cyrków ! Rozumiem, że w jakiśtam sposób sprzedawca mógłby otrzymac swoje pieniądze ze skarbówki: bo przeciez on przy swoich zakupach musiałby zapłacic do skarbówki cały VAT z faktur nabycia (a nie - jak teraz - tylko na koniec miesiąca róznicę). Piszę "mógłby", bo przez długie lata (i chyba jeszcze do nadal !) urzędnicy polskiej skarbówki uważają, że VAT polega na tym, iż podatnik musi płacić podatek od sprzedaży oraz może odliczyć podatek od zakupów. Dzisiaj firmy oczekują na zwrot należnego im VAT już nawet nie miesiącami a latami, upadają i bankrutuja - a skarbówka w międzyczasie zastawia nowe sidła na ich pieniądze. Co to się dopiero mogłoby dziać po wprowadzeniu tych podzielonych płatności: każda firma musiałaby wystepować o zwrot VAT: toż dopiero terminy wydłużyby się w nieskończonośc (obecnie podstawowy termin to 180 dni - pół roku) a zastępy rycerzy fiskusa musiałyby wzrosnąć znacząco w siłę (może tam zatrudnić tych imiglanców napływających do EURokomuny?).
Niestety, jak każdy głupi pomysł, nabrał on ciała i ma wejść w życie (zrazu 1 I 2018, teraz 1 IV 2018). To banki będą musiały (bezpłatnie) rozszczepić rachunki przedsiębiorców na dwa - nabywca na przelewie podawałby osobno kwotę netto, a osobno VAT - i na tym drugim pieniądze w zasadzie wejdą od razu w posiadanie skarbówki (kiedy dostosują oprogramowanie?): niby będą jeszcze własnością przedsiębiorcy, ale nie będzie mógł z nich korzystać inaczej, niż na zapłatę VAT swoim dostawcom, zapłatę VAT do fiskusa; zaś inne pobranie z tego rachunku będzie możliwe jedynie za ZEZWOLENIEM skarbówki (innych podatków niż VAT także NIE MOŻNA płacić z tego rachunku, akcyzy też nie). Mami się naiwnych, że przez to VAT stanie się bardziej kasowy niż memoriałowy... - ale moment powstania obowiązku podatkowego przez to się nie zmieni. De facto oznacza to jakby przymusowe i automatyczne zabezpieczenie przyszłych nalezności podatkowych bez jakiejkolwiek decyzji, ot tak - na wszelki wypadek. W bankach jeżeli blokuję pieniądze na krótszy czy dłuższy czas - to jest to lokata, za którą bank płaci mi oprocentowanie. A fiskus? Na krzywy ryj? (projekt podaje skomplikowany wzór obniżenia naleznego VAT jeżeli firma zapłaci go z tego zabkokowanego rachunku PRZED terminem).
Pierwsza wątpliwość - na nowej formatce przelewu (oprócz dwu kwot: netto i VAT) ma być również NIP sprzedawcy (czyli odbiorcy przelewu) oraz numer faktury. Ten pierwszy wymóg sugeruje, iż informatykierzy fiskusa nie są w stanie w swoich bazach danych rozpoznać NIPu firmy po jej numerze konta - brawo, chłopcy ! Ten drugi nijak się ma do częstego postepowania firm płacących "hurtowo" za kilka faktur czy wręcz "okrągłe" kwoty (w miarę posiadanych środków) i uzgadniających niezapłacone faktury raz na koniec roku. A zaliczki płacone na podstawie proformy (albo i BEZ proformy !)? A częściowe zapłaty (tu zmiana projektu dopuszcza).
Całą ta hucpa ma być dobrowolna (i dlatego nie wymaga zgody EURobrukselki): przypomina się opisywany przez ś.p. Stanisława nieboszczyka Lema - Dobrowolny Upowszechniacz Porządku Absolutnego (skrót nieprzypadkowy). Gdy Indioci nie chcieli sami wstępować do Kryształowego Pałacu (gdzie przerabiano ich na okrągłe placki do budowania wzorów geometrycznych) - DUPA wprowadził możliwość uszczęśliwiania na siłę czyichś bliskich czy sąsiadów: wezwaniem robotów które zaciągną ich do Pałacu. Ponieważ o podzieleniu płatności decydował będzie nie sprzedawca - ale nabywca; to szczęśliwcowi, na którego rachunek VAT wpłyną pieniądze, nie pozostanie nic innego, jak wciągnąc w tą piramidę finansową kolejną ofiarę (płacąc mu VAT z tego rachunku). Skarbówka zresztą już zapowiada wprowadzenie obowiązkowej podzielonej płatności w branżach "wrazliwych". No, a co z firmami zagranicznymi zarejestrowanymi w kraju (nie mają najczęściej rachunków w polskim banku)? A jak kupujący się "rąbnie" (albo i zlośliwie) zapłaci CAŁOŚĆ na rachunek VAT??? A co z firmami mającymi setki (albo i więcej) rachunków (indywidualne rachunki dla każdego odbiorcy tzw. "masowego" - czynsze, media,...) - na każdym z nich będzie zostawał tzw. "osad" pieniężny??? Mikrofirmy płacące za prawie wszystkie zakupy gotówką w ogóle nie będą miały co zrobić z pieniędzmi na tym subkoncie VAT (a VAT do dostawców gotówką trzeba zapłacić!). Podobnie, jeżeli przedsiębiorca zapłaci kartą płatniczą. Niektórzy zauważają, że (zgodnie ze zasadą swobody umów) można do umowy z odbiorcą "wmalować" karę umowną za dokonanie podzielonej płatności (albo rabat za "normalną" zapłatę).
Pewną nadzieję daje zaproponowany art. 62c ust. 11 prawa bankowego: jeżeli odbiorca NIE MA rachunku VAT - to przelew WRACA do wystawcy. Tak, że przymusu nie ma - ale pieniądze diabli wzięli i Bozia jedna wie, czy nabywca przelew ponowi... Jednakże proponowany art. 9 i 10 ustawy zmieniającej zobowiązuje banki do otwarcia do 31 III 2018 rachunków VAT dla wszystkich posiadaczy rachunków rozliczeniowych! Natomiast jeżeli nabywca się pomylił (wypisując przelew) i przelał VAT nie do sprzedawcy - ale do kogoś innego: to firma otrzymująca taką nie swoją płatność odpowiada solidarnie z właściwym sprzedawcą za niezapłacony VAT ! Może się zwolnić z tej odpowiedzialności - jeżeli odeśle przelew do właściwego sprzedawcy (którego, wszakże, NIE ZNA: ani z nazwy, ani z numeru konta). A co, jeżeli ktoś złośliwie źle wypisze przelew?
No, a podsumował to słuchacz dzwoniący do radiowej Trójki: oszuści na pewno nie będą przelewać na żadne wyodrębnione konta, więc po prostu dla nich nic się nie zmieni i ich to nie obejmie.
Początek (lipiec 2018: 25lecie wprowadzenia VAT w Polszcze)
I teraz jest to samo. Naukowym bełkotem można powiedzieć: zrobiliśmy symulację (choć to nie była symulacja, tylko tak samo ścisłe obliczenia na konkretnych danych z trzech zeszłych miesięcy). Ale - zacznijmy od podstaw:
Od 1 VII są nowe wzory deklaracji VAT-7, s każdy krajowy bank założył (bez naszego wniosku - ale nas poinformował przynajmniej o tym) każdemu przedsiębiorcy taki "rachunek cieni" (jeden). NIE JEST to normalny rachunek bankowy (niby pieniądze są własnością firmy - ale te już nie. To już niedawno przerabialiśmy: jak Polaczki odkładali co miesiąc na swoje konta emerytalne - co to je wszyscy stracili jednym podpisem Jego Ekscelencji). Nie ma do niego kart płatniczych, osobnych przelewów, kredytów,... Na początku każdy ma na nim zero (to oczywiste). Legenda głosi, że na "normalnym" rachunku firmowym będziemy obracali kwotami netto, a na tym VATowym - kwotą VAT, ale TO NIE JEST PRAWDA (a przynajmniej nie całą prawda).
- NIE MUSIMY znać numeru tego nowego konta (nie podajemy go nikomu i nigdzie - w kontraktach handlowych podajemy tylko jeden, dotychczasowy numer rachunku obrotowego)
- NIE MUSIMY go zgłaszać fiskusowi
- chociaż początkowo do wszystkich rachunków złotówkowych bank założy nam jeden (wspólny) rachunek VAT, to możemy w jednym banku mieć KILKA rachunków VAT (np. osobny do konta ZFSS czy rachunku powierniczego - ale to już na nasz wniosek): aby bank nie ściągnął nam bezmyślnie pieniędzy z nie tego rachunku głównego (to się wyjaśni niżej)
- ale rachunek podstawowy zamkniemy dopiero PO ZAMKNIĘCIU "podłaczonego" rachunku VAT (tak "stoi" w przepisach - tylko jak zamknąć rachunek VAT, skoro ma być automatycznie otwarty do KAŻDEGO rachunku podstawowego? A jeśli będą na nim "środki" - to wpierw fiskus musi miłościwie zgodzić się na ich przekazanie na inny rachunek)
- nabywca wykonując przelew może zrobić to tak, jak dotychczas: kwotę brutto (całą albo i nie) przelać ze swojego rachunku obrotowego na rachunek obrotowy sprzedawcy (to MY!). I - Boże dopomóż - niech tak zostanie, kiedy tylko się da. Nie ma obowiązku stosowania podzielonych płatności (choć podobno w niektórych branżach ma być).
- Jest i druga możliwość - nadawca przelewu może zamiast dotychczasowego formularza bankowego wybrać nowy (albo zapstryknąć na dotychczasowym "podzielona płatność" - w różnych bankach jest to różnie - i wtedy też otworzą się te dodatkowe pola). Nadawca podaje to, co zwykle (numer IBAN konta beneficjenta czyli odbiorcy przelewu, nazwę odbiorcy - która i tak może być dowolna: bo - zgodnie z prawem bankowym - nikt z niczym jej nie sprawdza, kwotę - będziemy ją dalej nazywać "brutto" albo "główna") ale dodatkowo wypisuje NIP odbiorcy przelewu (czyli niby sprzedawcy, ale tak naprawdę po prostu właściciela konta docelowego), numer faktury (tylko JEDNEJ, i to NIE proformy - pamiętacie, że to na banki przerzucono obowiązek codziennego raportowania do skarbówki WSZYSTKICH operacji na kontach firmowych. I fiskus to będzie - chyba - parować z informacjami o fakturach, które ma z comiesięcznych JPK_VAT. A pamiętacie o konieczności korekty VAT w razie niezapłacenia faktury?). I - uwaga, uwaga - drugą kwotę (niby ten VAT). Oczywiście - dotyczy to tylko PODMIOTÓW gospodarczych (bo osoby fizyczne nie mają rachunków VAT i robią "stary" przelew na konto podstawowe). Co więcej - bank nie może zedrzeć z nas więcej: ale (ponieważ przelewy mają być do każdej POJEDYNCZEJ faktury) i tak wyjdzie na swoje.
- powinno też funkcjonowac polecenie zapłaty wystawiane przez sprzedawcę
- bank (ani dłuznika, ani beneficjenta) NIE weryfikuje NIP dostawcy z numerem rachunku: tu brak komentarzy nadających się do publikacji
- ani kwota VAT ani kwota brutto nie muszą być zgodne z kwotami
z przywołanej faktury. Ani jeden ani drugi bank tej faktury nie widzi (póki co!
na szczęście). Możemy np. fakturę zapłacić częściowo (ale jedną - natomiast
TEORETYCZNIE nie ma możliwości zapłacenia kilku faktur razem). Co więcej, kwota
VAT nie musi być ani 23% ani w jakiejkolwiek proporcji do kwoty netto
= brutto - VAT (to jest potwierdzone i gwarantowane). Co nam to daje?
Ano:
- możemy zapłacić np. tylko VAT z danej faktury (to nie jest wymyślony przykład: a jak jest z fakturami od warsztatów samochodowych za naprawę bezgotówkową?): piszemy wtedy "kwota brutto" == "kwota VAT". Ale uwaga: to NIE JEST zapłata całej należności i po 150 dniach mamy obowiązek korekty odliczonego VAT (art. 89b ust. 1 uVAT);
- czy możemy zapłacić tylko netto? TAK, ale nie podzieloną płatnością (tylko dotychczasowym przelewem);
- możemy zapłacić tylko część faktury (i to inną część netto, a inną VAT), a resztę kolejnym przelewem "podzielonym" albo "zwykłym" !!! Nie musimy NIKOGO i o niczym zawiadamiać: możemy płacić jednym kontrahentom po nowemu - a innym po staremu, możemy TEMU SAMEMU dostawcy płacić raz tak - a raz tak... Każdy przelew jest OSOBNĄ zaszłością!
- możemy cynicznie zapłacić kilka faktur na raz, a w polu numer faktury wpisać numery ich wszystkich (albo i numery TotoLotka z najbliższej niedzieli - NIE MA sankcji: tzn. jedyną sankcją jest brak możliwości skorzystania ze zwolnienia z odpowiedzialności solidarnej, dodatkowego zobowiązania VAT albo podwyższonych odsetek - art. 108c ust. 1 i 2 ustawy VAT);
- możemy (legalnie) zapłacić fakturę pomniejszoną o fakturę korektę (jeżeli już ją znamy) - tu załapujemy się na w/w beneficja
- możemy zapłacić proformę przed właściwą transakcją (wpisujemy sobie numer proformy - o ile istnieje - lub faktury zaliczkowej). Albo i nawet BEZ PROFORMY (ale wtedy nie mamy tej dodatkowej ochrony)
- możemy wspomóc kontrahenta w potrzebie (masz coś na rachunku VAT? to podeślij mi, bo potrzebuję na jutro): wpisujemy tyle "kwoty VAT", ile chcemy i dodajemy do tego tyle netto, ile mamy fanaberię. Oczywiście, przestrzegamy: jeżeli w sumie przelejemy (jednym czy kilkoma przelewami) więcej VAT niż było na fakturze (skarbówka zna jej numer z przelewów a kwoty z JPK_VAT), to pewnie przytarabani się dwu smutnych z teczką
- a jak na rachunku cieni VAT aktualnie NIE MA tylu środków, ile wpisaliśmy do pobrania w tej kwocie VAT? To - nie zgadniecie - zostanie wzięte ile jest (nawet, ewentualnie, NIC) i douzupełnione środkami z rachunku podstawowego (w tym przelewie na ten rachunek VAT beneficjenta, bo drugim przelewem pójdzie przecież różnica [brutto - VAT] z tegoż podstawowego na podstawowy beneficjenta). I to jest to początkowe doładowanie - któryś IDIOTA pierwszy "skusi się" na podzielony przelew (mimo, iż jeszcze nie ma niczego na swoim rachunku VAT) i tak stopniowo środki z rachunków "normalnych" pod kontrolą przedsiębiorcy zaczną przeciekać na rachunki VAT "w chmurze fiskalnej". Podobno spółki skarbu państwa mają obowiązek wysyłać wszystkie płatności podzielone, więc karuzela się rozkręci.
- oczywiste, że nie pokryjemy z rachunku VAT faktury zagranicznej: po pierwsze - nie ma na niej VATu, po drugie - dostawca nie ma krajowego rachunku VAT. Tak samo faktur z odwrotnym obciążeniem, w stawce 0% lub ZW, not księgowych...
- tą część z rachunku VAT przelejemy tylko płacąc FIRMIE mającej rachunek VAT (w tym jednostkom budżetowym takoż) - ani wynagrodzeń, ani za pocztę, ani podatku od nieruchomości,... NIE.
- no i wreszcie: ktoś się pomyli! Jeżeli na nasz rachunek VAT wpłynie omyłkowo kwota (za fakturę, której NIE wystawilismy) - to powinniśmy ją niezwłocznie zwrócić (albo: przekazać rzeczywistemu dostawcy - ale skąd niby mielibyśmy go znać?). Inaczej odpowiadamy solidarnie za niezapłacony VAT przez dostawcę. Jeżeli wpłynie kwota za naszą fakturę - ale nieprawidłowa (np. cała płatność brutto "poszła" na konto VAT): nie ma przepisu (jeszcze !). Według Kodeksu Cywilnego należność została uregulowana, w ustawie o VAT nie ma sankcji; zwracać przelew byłoby głupotą (choć "zamraża" nam kwotę netto !).
- mogę (podobnie, jak moi popaprani nabywcy) ile się da wykorzystać wykonując "podzielone płatności" do z kolei moich dostawców: VAT z tego rachunku VAT, netto z konta podstawowego (TAKŻE faktur wystawionych przed 1 VII 2018; również jeżeli nie mogę - albo nie chcę - odliczać z nich VAT w części czy całości);
- jeszcze mogę zapłacić VAT (także dodatkowe zobowiązanie VAT albo odsetki) do skarbówki z tego konta (a przed terminem: to dostanę skonto). Ale UWAGA: do zapłaty VAT do skarbówki NIE używamy formatki podzielonej płatności!!! Wypisujemy dotychczasowy przelew podatkowy - a bank samodzielnie pobierze najpierw tyle, ile się da z rachunku VAT, a dopiero resztę douzupełni z rachunku bieżącego (z którego wypisujemy przelew). To skutkuje już od zapłaty VAT-7 za VI'2018 w lipcu 2018 !!! Próba zapłaty deklaracji VAT z uzyciem formatki podzielonej płatności spowoduje odrzucenie przelewu - pieniądze wróca, a zobowiązanie pozostanie nieuregulowane
- ale mogę zwrócić przelew do nadawcy (wskutek wystawienia faktury korygującej, anulowania transakcji, omyłki nadawcy przelewu co do kwoty lub wręcz adresata przelewu);
- przelać na inny mój rachunek VAT - ale w TYM SAMYM banku tylko. Używam formatki podzielonej płatności, kwota brutto jest równa kwocie VAT, jako numer faktury wpisuję "przekazanie własne", a NIP - mój;
- mogę wspomóc zaprzyjaźnioną firmę "lipnym" przelewem (na ich rachunek VAT, niestety);
- jeszcze trzy przykłady optymalizacji poniżej:
- mogę wystąpić z PROŚBĄ do skarbówki o uwolnienie MOICH pieniędzy z rachunku VAT na powiązane z nim moje konto obrotowe w tym samym banku (gwarantowana kontrola - wszczyna postępowanie - i przeszkody). We wniosku mam wpisać nie więcej, niż aktualnie na rachunku VAT jest (i oba numery kont) - a jeżeli w ciągu tych 60 dni na rozpatrzenie stan konta VAT zmaleje, to bank przeksięguje tylko faktyczne saldo (i już nie douzupełni do reszty w przyszłości). Odmowa może być tylko przy zaległościach we VAT (lub uzasadnionej obawie), ale już nie w innych podatkach;
- ale - jeżeli rachunek VAT byłby oprocentowany - to odsetki wpłyną na rachunek podstawowy (nie na VAT).
- są firmy mające co miesiąc zwrot VAT: o ile jest to oczywiste w przypadku sprzedaży poza kraj (eksport lub WNT) to jednak i zwykły sklep z pietruszką może tak mieć (miesiąc w miesiąc, i w dochodowym ma zysk - a we VAT permanentną nadpłatę: bo sprzedaż spożywki idzie w stawkach obniżonych, a gros kosztów obciążających marżę jest VAT 23%: czynsz, media, paliwa,..). Do tej pory - po pierwszym okresie kontroli totalnych - skarbówka potem miesiąc w miesiąc bez fochów zwracała ten VAT (w 60 dni - nikt przy zdrowych zmysłach nie zaryzykuje przyspieszonego zwrotu). Jak będzie teraz? Oczywiście, fiskus naciska: zażyczcie sobie zwrotu NIE na konto podstawowe - ale na ten rachunek VAT - to dostaniecie w 25 dni bez kontroli. I może nawet znajdą jakichś GŁUPICH: fajnie, dostanę ten zwrot w 25 dni - i co z nim zrobię? na tym koncie VAT? Jak cukierek lizany przez szybę ! Broń Was, Panie Boże, przed wpisywaniem w nowych drukach deklaracji VAT-7 w pole 58 !!!
- cała ta hucpa ignoruje fakt, że z rachunku VAT mogę płacić TYLKO PRZELEWEM. Tak wyglądała nasza symulacja: w rejestrze zakupu "zapstryknęliśmy" te faktury, które płacimy przelewami. To jest maksimum tego, co miesięcznie z rachunku VAT jesteśmy w stanie przesłać. Do tego dodaliśmy VAT z deklaracji do zapłaty do skarbówki. Na drugiej szalce wagi położyliśmy rejestr sprzedaży: ale tylko z tymi klientami, którzy płacą nam przelewem (wariant pesymistyczny: wszyscy puszczą podzieloną płatność). Nie muszę chyba nadmieniać, że w naszym przypadku waga miesiąc w miesiąc pokazywała nadwyżkę wpływów na rachunek VAT nad rozchodami z niego. I jest to rysa NIEUSUWALNA: na stacjach benzynowych nie zapłacę przelewem (a kart paliwowych nie będziemy brali). We większości marketów NIE płacimy przelewami, tylko gotówką lub kartą. Oczywiście, każda jedna firma musi zrobić taką symulację ze swoimi danymi - bo może wyjść różnie (choć większości pewnie wyjdzie tak, jak nam: miesiąc w miesiąc saldo tego konta VAT będzie narastać i nie wiadomo, co z tym ostatecznie zrobić).
- firmy krajowe wystawiają też sobie (legalnie) faktury VAT we walucie (tylko kwota VAT musi być przeliczona na PLN). Jeżeli płacimy ją z konta walutowego - to nie ma żadnej podzielonej płatności (te rachunki są tylko do kont w PLN) i nie obniżymy salda na rachunku VAT
- a jeżeli mam KILKA rachunków VAT (bo mam kilka kont obrotowych)? Jeżeli w JEDNYM banku (np. firmowy i ZFSS) - to SPOKO: mogę sobie przelewać między tymi rachunkami VAT. Jeżeli w różnych bankach - to już nie (co nie pozbawia mnie możliwości zapłaty faktury "w odcinkach": tyle - np. VAT - z jednego banku, reszta - z innego; tylko słuzby kięgowe będą miały więcej roboty)
- uwaga dla stosujących metodę kasowa (albo ulgę na złe długi): niezaleznie od tego, ile wpłynie jednym podzielonym przlewem na rachunek VAT, a ile na podstawowy - musimy dodać te kwoty i potraktować je jako płatność częściową BRUTTO za daną fakturę (obliczając odpowiednio zapłacony VAT i netto) - obowiązek w podatku VAT może więc pokazywać INNĄ podstawę, niż cywilnoprawne uregulowanie zobowiązań!!!
- po pierwsze primo: z rachunku VAT do skarbówki można przelać kwotę DOWOLNĄ. Jeżeli wskutek tego (jest większa, niż deklaracja) wyniknie nadpłata - fiskus ma obowiązek przeznaczyć ją na zaległości w innych podatkach. To jest niby obejście nakazu regulowania jedynie podatku VAT z tego konta - tyle, że problem leży w braku deklaracji comiesięcznych dla podatków PIT-4 czy CIT-2 (oraz PIT-5). No - można złożyć wniosek o zaliczenie nadpłaty na poczet... i to podobno nawet ZUS. Kierunek jest niezły, trzeba obserwować - jak to się rozwinie;
- po drugie: konto VAT jest wspaniałą ucieczką przed komornikiem - można z niego prowadzić egzekucję TYLKO należności z podatku VAT. Reszta musi leżeć nietknięta - pewniej niż w banku: ani tytuł sądowy, ani egzekucja administracyjna, ani nawet INNE podatki. Rozumiemy się - prosimy kontrahentów o podzielone zapłaty gdzie kwota VAT jest równa kwocie brutto. A jeżeli trzeba zapłacić naszemu dostawcy - to można przelać (ale na jego konto VAT, niestety) podobnym przelewem z naszego konta VAT bezkarnie pod nosem komornika. A jakby tak otworzyć nowe konto i zawnioskowac o zwrot VAT na niego ZANIM dowie się o tym rachunku komornik?
- po trzecie: otóż nie wszyscy muszą posiadać rachunki VAT. Sprzedawca nie może
odmówić przyjęcia płatności podzielonej - ale może NIE MIEĆ konta VAT. Jeżeli ktoś nie ma
- to przy robieniu przelewu "podzielonego" bank odbiorcy stwierdzi brak konta VAT
i przelew WRÓCI do nadawcy (tak musi być - aby koło było zamknięte i nie można
wyprowadzić pieniędzy na "normalny" rachunek). Oczywiście, sprzedawca nie otrzymał
swoich pieniędzy - ale termin płatności minął więc niech lepiej nabywca wyśle
"zwykły" przelew (bo zaczynają biec odsetki, mamy nadto asumpt do wniosku o
niewypłacalność,...).
A któż to nie będzie mieć rachunku VAT? Ano - ci przedsiębiorcy, którzy nie muszą mieć (i nie mają) rachunku obrotowego bo wystarczy im zwykły ROR. Są to osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą (jest to ostatnio znowuż potwierdzone przez "organy") - więc np. to ja ! TO JA ! Przypominam o wynikach mojej symulacji: jeżeli MY zaczniemy otrzymywać fury podzielonych płatności - likwidujemy rachunek firmowy i zostajemy przy ROR (o zmianie numeru konta poinformujemy, jakby co). W dobrze pojętym interesie nas wszystkich - trzymajmy się od tych podzielonych z daleka kiedy tylko się da!
- Robimy symulację aby wiedzieć, co nas czeka i jak się ustawić. Jest to taki Czarny Piotruś - kto i ile go dostanie - będzie musiał się go pozbyć. Generalnie: na rachunku VAT osad BĘDZIE narastał, jeżeli VAT od zakupów gotówką i kartą (oraz kompensat i barteru) jest większy od VATu z naszych utargów gotówkowych (i kartą) PLUS nieodliczalny VAT (od leasingów, paliwa i części samochodowych).
- Jak długo na rachunku VAT nie ma niczego - śpimy spokojnie. Faktury do dostawców płacimy jak dotychczas ! Kolportujemy niniejsze mądrości wszem i wobec...
- Kiedy (co pewnie jest nieuchronne jak ospa) zaczną się pojawiać na nim wpływy - patrzymy, czy wystarczy na VAT do fiskusa. Dopóki jest za mało (strzałka na zielonym polu)- śpimy CZUJNIE (VAT na koniec miesiąca płacimy czyszcząc całe konto VAT i dokładając z obrotowego). Faktury dostawcom wciąż płacimy po staremu !!! Zwiększamy akcję informacyjną wśród odbiorców.
- Jeżeli saldo przekroczy oczekiwaną kwotę VAT z deklaracji (strzałka na żółtym polu)- zaczynamy upuszczać nadwyżki podzielonymi przelewami do najbardziej nielubianych dostawców (którym i tak jest wszystko jedno): media (w tym telefony) i inne opłaty stałe (czynsze, leasingi), firmy państwowe, duże korporacje. Jak długo się da - nie robimy świństwa "swoim" dostawcom; zaś nabywców płacących "podzielonymi" możemy zacząć szykanować (mniejsze rabaty, krótsze terminy płatności,...). Niestety, nie możemy NAKAZAĆ im pozostania przy "normalnych" płatnościach (ale jeżeli w umowie przewidzieliśmy KARĘ za podzieloną płatność - to idziemy do sądu: ale o tą karę umowną, a NIE o niezapłacenie: niestety, zobowiązanie zostało uregulowane).
- Jeżeli miesiąc w miesiąc saldo przyrasta *(strzałka na czerwonym polu): uruchamiamy "plan B" - tak się długo nie da ciągnąć.
- Jedno rozwiązanie już jest (zwłaszcza dla branż, w których podzielone szaleństwo ma się stać obowiązkowe: wystawiamy faktury we walucie. Płatność następuje na nasz rachunek dewizowy - do niego NIE MA podpiętego VAT.
- Holandia
- wyłącznie za oddelegowanie pracowników (i to poza branżą budowlaną - bo tam odwrotne obciążenie); na dodatek można z tego rachunku płacić wszystko: ale jest to nadzorowane przez audytora
- Włochy
- wyłącznie sektor publiczny płacący swoim dostawcom
- Czechy
- jak się chce być bezpiecznym, to płaci się bezpośrednio do skarbówki (ale trzeba to mieć w umowie)
- Rumunia
- dla podejrzanych (ze zaległościami, w upadłości) jest obowiązkowe