logo PLURIXu > strona startowa PLURIX (od 26V1983) Jerzy Klaczak
Biura Rachunkowe(od 1992) św. Min.Fin. 3374/97
kancelaria Doradcy Podatkowego (ubezpieczenie, licencja nr 4983)
Pn..Pt: 8:30..14:45
tel: (32)203 64 95
tel: (501)950 390
Przeprowadziliśmy się

PLURIX - stryczek fiskusa

   już nawet w gazetach ta wiadomość przebiła się na pierwszych stronach ponad informacje o bestialstwie milicjantów: furda tam Jednolity Plik Kontrolny; kas fiskalnych podłaczonych na bieżąco do skarbówki szybko ani łatwo wprowadzić się nie da, podzielone płatności jakoś się ślimaczą - więc teraz banki mają wysyłać CODZIENNIE wszystkie przelewy pomiędzy firmami do fiskusa. Tak sobie wymyślił Cybulski Paweł, podsekretarz stanu odpowiedzialny za projekt. Własciwie jest to jakby tylko doszczegółowienie JPK - JPK_WB ma być też wysyłany obowiązkowo przez każdego (oprócz mikroprzedsiębiorców) bez wezwania i to codziennie - ale hucpa jest na tyle duża, ze zasługuje na osobne omówienie. Przymierzano się do 1 września 2017 - ale na szczęście na razie gdzieś to przepadło (patrz jednak na końcu).
   Polecam przeczytać sobie nie samą treść zmiany ustawy, ale uzasadnienie: "weryfikację spójności deklarowanych przychodów oraz kosztów z obrotami na rachunku bankowym". Otóż - deklarowanie obrotów VAT odbywa się dopiero 25 dnia NASTEPNEGO miesiąca, a deklaracji przychodów i kosztów (w podatku dochodowym) od wielu już lat NIE SKŁADA się nawet miesięcznie - ale dopiero po zakończeniu roku obrotowego !!! Po co więc CODZIENNE informacje o przelewach? W ślad za tym idą wyliczenia podające konkretne kwoty - oparte o szacunki i "wpływ prewencyjny".
   Jak za pomocą oglądnięcia i "analizy" przelewu zidentyfikować nieuczciwych kontrahentów? (a następnie uruchamiać "mechanizm szybkiego ostrzegania podatników"). Jedną z "korzyści dla podatników" ma być "skrócenie czasu weryfikacji deklaracji w przypadku zwrotów" - nie wiem dalipan, w jaki sposób, a jeżeli już - to znowuż czemu musi to być na podstawie codziennych raportów z banku; cóż oni są w stanie "analizować" przed wpłynięciem deklaracji 25 dni później? Albo "zwolnienie podatników z obowiązku dostarczania dokumentów potwierdzających zapłacenie podatku" - to też można zacząć analizować dopiero po wpłynięciu deklaracji. A taka "eliminacja z rynku nieuczciwej konkurencji cenowej bazującej na oszustwach podatkowych" - dalibóg, na podstawie samego przelewu??? Geniusze !
   W zakładanych korzyściach dla budżetu jest "identyfikacja `szybkich płatności`" - nie wiem, po czym algorytmy spółeczki celowej informatykierów fiskusa poznawać będą "szybkie" płatności: chyba, że chodzi o przelewy przez PayPal (m.in. za bilety teatralne) albo SORBNET (bo plik JPK_VAT z datami faktur, za które oglądamy płatność, przyjdzie dopiero za minimum 25 dni). Projekt przewiduje raportowanie m.in. nazwy i adresu oraz NIP i REGON odbiorcy przelewu. P. Cybulski pewnie nie wie, że od lat banki nie sprawdzają nie tylko adresu (jego podawanie w przelewie nie jest obowiązkowe), ale nawet NAZWY beneficjenta - liczy się sam tylko numer rachunku (i dlatego możliwe jest zakładanie różnych oszustw podając istniejący numer rachunku Jana Kowalskiego pod nazwą nieistniejącej firmy "Fundacja Obrony Milicjantów Wyklętych XIV RP"), gdzież więc NIP czy REGON !!! A dalej: "tytuł i opis zlecenia płatniczego" - otóż na przelewie jest tylko JEDNO pole na tytuł płatności, a większość firm (jako księgowy ogładam te wyciągi, więc wiem co piszę) mających zatory płatnicze (czyli większość) nie wpisuje tam nawet numeru konkretnej faktury (czy faktur), ale przelewa "okrągłe" kwoty z adnotacją "za fry" (i raz na miesiąc, na żądanie Biura, uzgadnia "mamy zapłacone chronologicznie faktury do numeru 1234 i z następnej faktury częściowo 5,678.90 PLN").
   Symptomatyczna jest część 3: Jak problem został rozwiązany w innych krajach, w szczególności krajach członkowskich OECD/UE? Ani słowa (jest pusta) - widać, że krajowi manipulanci wymyślili koło "piersi na świecie". A część 5 - Informacje na temat zakresu, czasu trwania i podsumowania wyników konsultacji; "Planowane jest przeprowadzenie szerokich konsultacji społecznych". Projekt datowany jest 18 maja, pismo cyrkularne Banasia do konsultujących organizacji nosi datę 22 maja, KIDP rozesłała okólnik o konsultacjach 24 maja - a termin zakończenia konsultacji jest 31 maja: naprawdę, SZEROKIE konsultacje.
   No, a część 6 "Wpływ na sektor finansów publicznych" - ta tabela się nawet nie sumuje (w mln zł): dochody ogółem = 47,250; Wydatki ogółem = 0; Saldo ogółem = 47,247.5, Zatem "po drodze" planowane jest rozkradzenie 2.5 mln = 2,500,000 PLN. Pięknie, k***a, pięknie. Zaś np. część 8 "Wprowadzane są obciążenia poza bezwzględnie wymaganymi przez UE" - z odpowiedzi TAK i NIE wybrał trzecią: NIE DOTYCZY !!! A w części 10: "Wpływ na pozostałe obszary" zaznaczył "procedura kontroli"oraz "ŚRODOWISKO NATURALNE" (tu się zgadzam - po przeczytaniu tego uzasadnienia RZYGAĆ SIĘ CHCE, że zacytuję znaną szantę). Jakąż wisienką jest część 12 "W jaki sposób i kiedy nastąpi ewaluacja <to słowo ma polski odpowiednik> efektów projektu oraz jakie mierniki zostaną zastosowane": "specyfika projektu uniemożliwia zastosowanie mierników". To skąd te wyliczenia w innych częściach?
   Jeżeli uczciwy przedsiębiorca dokonał zakupu - to jasne, że za niego zapłaci; jeżeli sprzedawca jest oszustem (o czym nabywca nie wie), ale dostarczył towar i wypisał fakturę - to gdzież tu miejsce na "szybką identyfikację" czy "ochronę podatników": pieniądze już poszły (bo raport dotyczy przelewów WYKONANYCH), towar leży u mnie na magazynie, faktura w księgowości. Jest po herbacie. Generalnie, oszustwa podatkowe wydają się dzielić na dwie kategorie: obrót nierejestrowany - oraz wyłudzenia VAT z urzędów skarbowych. Na szarą strefę ta metoda (ani JPK_VAT, ani żadne inne z pospiesznie wprowadzanych rozwiązań) NIE ZADZIAŁA: bo to jest obrót nieewidencjonowany i droga nie poprzez sprawdzanie papierów (bo ich nie ma) czy przelewów (bo to gotówka idzie pod stołem) - ale przez ruszenie tych urzędasów zza biurek i wysłanie ich na szukanie "w terenie" (komputer tego za nich nie załatwi). FAŁSZYWY model podwójnej rzekomo straty we VAT Wyłudzenia VAT zaś biora się z samej istoty podatku VAT (tej wielofazowości): Przed VATem mieliśmy podatek obrotowy jednofazowy; w obrocie tzw. pozarynkowym się go po prostu nie naliczało, doliczany był dopiero przy sprzedaży dla konsumentów nieinstytucjonalnych. Tzw. karuzela VAT powstaje nie dlatego, że kolejne firmy sprzedają sobie ten sam towar - gdyby wszystkie były uczciwe, to budżet nie straciłby na tym ani złotówki (na tym polega filozofia wielofazowego podatku); szkoda powstaje, gdy jedna z tych firm jest "znikającym słupem": budżet traci nie na tym, że zwraca VAT firmie, która faktycznie wywozi towar za granicę i deklaruje nadwyżkę VAT - ale na tym, że wcześniej ten znikający słup NIE WPŁACIŁ do skarbówki swojego VATu. I do tego nie trzeba żadnej karuzeli (teraz to już chyba jest całe Wesołe Miasteczko) - można tak zrobić w każdej pojedynczej transakcji krajowej (trzeba tylko mieć skądś ten towar i go faktycznie dostarczyć - a potem "wziąć 4 litery w troki" i zniknąć z niewpłaconym do skarbówki podatkiem: jest na to 55 do 25 dni, wystarczy). Nie rozumieją tego, niestety, prominentni urzędnicy - w Rzeczpospolitej z 24 lutego 2017 na str. C8 Piekarski Tomasz (prokurator delegowany do Departamentu d/s Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej) błędnie wciska czytelnikom kit, że "podmiot w łańcuchu musi nie wpłacić VAT, a inny nienależnie wystapić o jego zwrot". To byłoby już podwójne szczęście (przestępców), wystarczy, że tylko jeden nie wpłaci VAT, nie trzeba tego drugiego. Jeszcze - żeby nie było wątpliwości, jak błędnie rozumuje - zamieszcza do tego rysunek: który z naszym komentarzem pokazujemy obok. W książce Jakuba Perelmana "Matematyka na wesoło" jest m.in. historia o pechowym sklepikarzu, do którego zglosił się klient z fałszywym banknotem tysiączłotowym. Ponieważ nie miał wydać - zmienił banknot na drobne u kolegi, wydał resztę wraz z towarem; a kiedy sprawa się wydała, liczy swoje straty: 1,000 za fałszywy banknot dla kolegi, 300 towar i 700 reszty, jaką wydał oszustowi. Autor ładnie objaśnia, gdzie popełnia błąd (bo jego strata wynosi naprawdę tylko 1,000: ten fałszywy banknot). Widać, prokurator Piekarski nie czytał Perelmana w młodości - szkoda (że tacy ludzie zajmują się ściganiem przestępców).
Krokiem w dobrym kierunku jest "odwrotne obciążenie", które powinno stać się powszechną regułą przy wszystkich transakcjach pomiędzy przedsiębiorstwami: nie będzie wtedy całego tego burdelu naliczania i odliczania, zwrotów (opóźnionych ani przyspieszonych). I nie jest to żadne "przerzucenie ciężaru opodatkowania na ostatnie ogniwo..." - bo to i tak konsument płaci cały ten VAT, a wcześniejsze fazy obrotu go tylko naliczają i odliczają po plasterku. No, ale byłoby za prosto - zniknęłaby cała machina urzędników, kontroli, interpretacji, szkoleń, doradców, poradników... Może nie byłoby potrzebne 500+, bo mielibyśmy nadmiar rąk do PRACY.
   Niestety - pomysł wraca: to nie banki, ale Krajowa Izba Rozliczeniowa ma udostepniać wgląd w transakcje (system STIR - ma przechowywać dane 5 lat; nawet chociaż po sprawdzeniu okaże się, że firma nie narusza prawa). Rzekomo ma nie obejmować przelewów osób fizycznych nie prowadzących działalności ani zapłat za usługi np. kancelarii adwokackich czy klinik psychiatrycznych (a ginekologów już tak?). Z nieokreslonej przyczyny zachowanie przedsiebiorcy może zostać uznane za podejrzane, a jego rachunek zablokowany na 3 dni (z możliwością przedłużenia do 3 miesięcy).

na górę strony